Ja to w ogóle Wam powiem, że relacja Pana Żurka i Miecia jest skomplikowana. Niby Żurek nie cierpi smarkacza, wkurza go ciągle, przegania, nie pozwala wejść na pięterko, capie po uszkach i pysiolu (w sensie straszy, bo nigdy nie widziałyśmy, żeby capnął), odgania tyłeczkiem i generalnie ma go gdzieś. Ale np raz taka sytuacja: Mietek łazi na dole i nie może sobie miejsca znaleźć, Żurek na pięterku zajada bardzo zajęty swoją czynnością. Mietek łazi i coś pokwikuje, Żurek je. Mietek nagle podnosi larum i się drze, na co Żurek przerywa jedzenie i robi zwrot o 180st, podbiega do krawędzi i patrzy w dół. Mietek się drze. Żurek schodzi na dół, Mietek burka i już się nie drze. No i chyba jednak Mietek nie jest mu tak bardzo obojętny. A jak wróciliśmy od wetki w piątek i Miecio miał zakroplone 1 uszko, to Żurek mu bardzo wąchał to uszko a Miecio się dawał obwąchać. Także wtedy na tej sofie to może tak być, że Żurek po prostu poszedł do Mietka sprawdzić, co z nim
Dialog smsowy wczoraj z moją mamą:
Ja: jest śliczna świnka do adopcji, kastrowany samczyk.
Mama: brak odp
Mama: (kilka godzin potem) dot innego tematu, że coś tam ciężko jej zrozumieć.
Ja: Ja też nie rozumiem. A świnkę adoptujemy? Ponoć bardzo mięciutki.
Mama: No nie...przecież było postanowione, że już nie
Ja: Wiem...
Mama: No widzisz, a jesteś niekonsekwentna
Ja: Zawsze warto zapytać
M: Odebrałam paczkę.
Ja: Super. A świnkę adoptujemy? ...na pewno Żurek się nie zgodzi...
M: Hehe. Faktycznie się nie zgodził.
I tyle w tym temacie
