Do zobaczenia, Sierściuchy...

Pamięci tych, które odeszły...

Moderator: pastuszek

Awatar użytkownika
silje
Moderator globalny
Posty: 7848
Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
Miejscowość: Sztum/Czernin
Lokalizacja: woj. pomorskie
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: silje »

Dla Jasiulki :candle:
Miała szczęście, że trafiła do Ciebie. Takie świnki zwykle nie mają szczęścia w szukaniu domu..
A Ty, Zwierzurku wzięłaś ją świadomie. Właśnie dlatego, że była uszkodzona.. Masz wielkie serce.
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka i Dorjan + 9 w DT
Awatar użytkownika
urszula1108
Posty: 3209
Rejestracja: 16 maja 2014, 18:01
Miejscowość: Nadolice Wlk/Wrocław
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: urszula1108 »

Od zwierzurka:

"HANYS
16.08.2022


Straszliwie popsuta świnka trafiła do Sierściuchowa z zoologa. "Coś jej się zrobiło" trzy dni po dostawie. Dwa tygodnie maleństwo przesiedziało na zapleczu sklepu, leczone przez etatowego "weterynarza" - nie wiem czym, ani na co. Stan malca pogarszał się z każdym dniem. Gdyby wtedy nie wróciła z urlopu pracownica, której leży na sercu dobro zwierząt... Pani natychmiast poinformowała mnie o sytuacji i przekazała zabiedzonego zwierzaka. Na cito pognałam do Ogonka z lejącym się przez ręce malcem. Nieoceniona dr Milena zarządziła konsylium. Chłopczyk okazał się być uszkodzony neurologicznie. Wykluczono EC. Podejrzenie padło na uszy, z którymi zawsze już były kłopoty.
Przez całe życie borykał się z problemami zdrowotnymi. W niekończącej się walce o zwierza nie ustawały dr Milena i dr Małgosia - Ogonkowa chirurg. miał operowane uszy. Przetrwał wycięcie tłuszczaka. Obdarowany ogromnym kredytem na życie, Hanysek rozkwitał. Uczył się żyć z niepełnosprawnością. Kochany, absolutnie nieagresywny, podporządkowany, nieśmiały samczyk. Przez lata miał różnych lokatorów. Dogadywał się z każdym. Mieszkał ze stadem bab, z parką kolegów, z pojedynczymi samcami. Czas mijał i niemłody już chłopaczek dotrzymywał towarzystwa dwóm niewidomym samiczkom.
Pewnego dnia o świcie wyrwało mnie ze snu pohukiwanie. Wypadłam z łóżka, niczym komandos i ruszyłam na rozpoznanie. Winowajcą pobudki o nieludzkiej porze okazał się Hanysek. Telefon do lecznicy, termin wizyty za cztery dni. Niepokojące dźwięki nie powtórzyły się więcej, za to brzuszek świński bardzo się zaokrąglił. USG wyszło niejednoznaczne - zgazowanie utrudniało odczyt, widoczne jednak było coś, czego być nie powinno. Pojawiły się rozmazane boby, potem już ciastowata masa. Hanysek siadał apatyczny, przycupnięty, z pyszczkiem ukrytym w kąciku. Trzeba było coś zrobić. Jakoś pomóc. Nie mogliśmy go tak zostawić.
Zapadła decyzja o operacji.
Rak żołądka... W trakcie laparoskopii doszło do zatrzymania akcji krążeniowo - oddechowej...

1 września Hanys skończyłby 7 lat. Mam nadzieję, że sierściuchy za TM wyprawią dziaduniowi huczne urodziny. Do zobaczenia, staruszku..."

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
urszula1108
Posty: 3209
Rejestracja: 16 maja 2014, 18:01
Miejscowość: Nadolice Wlk/Wrocław
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: urszula1108 »

Od Zwierzurka:

PIKUŚ BERNIE
9.12.2022


Trafił do nas dzięki rekomendacji Pucki, bo chyba niezbyt korzystnie wypadłam jako potencjalny DS chomiczy. Miał 7 miesięcy. Spędził u nas kolejne 17, zajęty swoimi sprawami. Brak łapki wcale mu nie przeszkadzał. Po chomiczemu spał w ciągu dnia, buszował dziarsko nocną porą. Przez kilka ostatnich dni widać było, że Pikuś zbiera się do drogi, w stronę tęczy. Rano zobaczyłam nietknięte jadło w misce i już wiedziałam... Odszedł spokojnie we śnie. Dla takiego maluszka 2 lata to bardzo dużo czasu. Dla nas - zawsze za krótko. Do zobaczenia, krasnalku.

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
jolka
Wiceprezes ds. adopcyjnych
Posty: 7719
Rejestracja: 27 sie 2014, 20:57
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: jolka »

pamiętam tą adopcję. Tak mi przykro :cry:
:candle:
Chantal Jaśminka TM /16.11.2014
Kafelek TM 04.06.2018-
Zuzia TM 21.06.2018
Myszka TM 26.12.2018
Grusia TM 15.11.2019
Patryczek TM-21.12.2020
Olala TM-2.04.2021
Agatka TM-8.07.2021
Blusia TM-6.08.2021
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23053
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: porcella »

Zawsze za krótko, to prawda
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3799
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: zwierzur »

FERNANDO
21.12.2022

Ferduś trafił do nas w najlepszym możliwym momencie. Jeden z samczyków akurat został osierocony przez kolegę. Odebrany interwencyjnie przez dobrych ludzi chudzielec, znalazł u nas swój dom. Odkarmiony, przebadany, o cudownym charakterze. Z nowym kumplem dogadali się od pierwszej chwili i od tej pory byli nierozłączni. Ferdek okazał się świnką bardzo proludzką. Uwielbiał kolankowanie, głaskanie, przysmaki prosto z ręki. Gruchał donośnie na widok zbliżającego się człowieka, a dotyk dłoni wprawiał go w stan ekstazy.
Wieczorem z uśmiechem spoglądałam na skocznego chłopaczka, który radośnie wciągał siano i zaczepiał kumpla. Rano... Pisałam na wątku Sierściuchów. Na cito upchnęliśmy się na wet-wizytę. Został w szpitalu. Wieści nie były dobre. Nie doszedł już do siebie. Stan drastycznie się pogarszał, doszło do zapaści. Podjęto próbę reanimacji, podczas której Pani Doktor zdołała się do mnie dodzwonić. Wspólnie podjęłyśmy tę najtrudniejszą dla każdego opiekuna decyzję...
Do zobaczenia, Fernando.



Obrazek
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3799
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: zwierzur »

HELCIA
28.05.2023

:candle:

Obrazek

Helcia, czyli Helen - jak na nią wołaliśmy - trafiła do nas "na chwilę". Przynajmniej taki był plan. Zadomowiła się na stałe. Stała się Sierściuchem, czyli członkiem klanu tylko dla świń wtajemniczonych. Zerkała zalotnie spod bujnej, przystrzyganej czasem, grzywki. Przeszła przez kłopoty uszne, po których została jej leciutko przekrzywiona główka. Z całym stadem przetrwała klebsiellę, paskudnego wirusa, który całe stado i tymczasy rozłożył na łopatki, ale w zasadzie - była zdrową świnką.
Zepsuła się zupełnie niespodziewanie i kiedy już wydawało się, że wychodzimy na prostą, wszystko się posypało. Kiedy już przestała jeść samodzielnie, tylne łapki sztywniały coraz bardziej, a ulgę miały dawać już tylko leki przeciwbólowe - decyzja mogła być tylko jedna...
Helen nie byłaby sobą, gdyby nie załatwiła sprawy "na helciną modłę", czyli po swojemu:
Kruchutka i słaba stanęła niepewnie na łapinach. Położyć się dla wygody nie życzyła sobie i już! Bardzo grzecznie, bez walki połknęła leki. Bez oporu pochłonęła ze smakiem sporą porcję ratunkowej. Wykąpana, wysuszona, wygłaskana, wychwalona pod niebiosa i zapewniona, że wszystko będzie dobrze, wróciła do swego chorobowego azylu i - nos w nos z sąsiadkami zza kratki - przystąpiła do konsumpcji siana. Taki obraz zostanie mi w pamięci.
Rano Helen już nie było. 1 czerwca skończyłaby 7 lat...
Do zobaczenia, filutko!
@effcien, przykro mi...
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23053
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: porcella »

Ach, tak mi się wydawało, że skądś znam tę damę... piękna była i miała dobre świńskie życie :candle:
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3799
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: zwierzur »

GWYN
1.08.2013

Obrazek

Przez myśl mi nie przeszło, że nie dane nam będzie się sobą nacieszyć. Był jednym z najmłodszych Sierściuchów... :candle:
Przyjechał do nas w październiku, aby żyć długo i szczęśliwie w leciwym babskim stadku. Cichutki, spokojny, nieśmiały blondynek z oczkami jak porzeczki w ogródku Babci. Z każdą świnką dogadał się bez problemu, choć żywiuszcze starowinki szybko pokazały chłopaczkowi, kto tu nosi spodnie i dziarsko wzięły młodziana pod pantofel. Celowo wybrałam powyższe zdjęcie. Ono świetnie pokazuje, jakim skromnym facecikiem Gwyn był od pierwszego dnia. Zawsze w tle, w ukryciu, z tyłu, za dziewczynami. Anioł, nie świnka! Nie wkraczał w babskie spory, ale każda "poszkodowana" w awanturze mogła do niego podejść, pożalić się i przytulić. Jasne było, że gdy dwukrotnie starsze koleżanki powędrują za TM, to Gwyn nie zostanie sam.
Nieszczęście spadło jak grom z jasnego nieba. Gwyn wieczorem był jakiś nieswój. Następnego dnia na cito była wetwizyta. Odszedł w nocy lub nad ranem, w lecznicy. Wiem już, że uratowanie go było niemożliwe. Okazało się, że miał ukrytą wadę serca, bardzo już zaawansowaną. Zero objawów. Tego feralnego dnia zaczął inaczej oddychać. W drodze stan drastycznie się pogorszył. W lecznicy wystąpiły problemy z oddychaniem, duszność, Gwyn natychmiast trafił pod tlen, otrzymał wsparcie farmakologiczne. Gdybym zrobiła mu echo serca, gdyby moją uwagę zwrócił i zaniepokoił ten jego spokój... :cry:
Do zobaczenia, chłopie! Oddychaj wreszcie pełną piersią, pozdrów świnkolaski - jeszcze się spotkamy!
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3799
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Do zobaczenia, Sierściuchy...

Post autor: zwierzur »

BUSHI
19.09.2023 r.

Obrazek

Moja najbardziej wiekowa staruszka odeszła cichutko nad ranem. W sierpniu skończyła 8 lat. Piękny wiek, biorąc pod uwagę przypadłości zdrowotne, z którymi borykała się od początku. Trafiła do nas jako maluch - chory, chrychający, chudzieńki i słaby. Rokowania były ostrożne. Udało jej się zaskoczyć weterynarzy i mnie, przejętą stanem zwierza opiekunkę. Kaszelki i furczenie nawracały okresowo i mijały na jakiś czas, żeby znowu mnie straszyć wracając.
Buszaczek był emisariuszką stada. Świneczka witała serdecznie każdą nową bidę w potrzebie. Była wielką przyjaciółką wszystkich przedstawicieli swego gatunku. Mistrzyni niedowierzania, gdy któraś z nieokrzesanych nowoprzybyłych sprzedała jej dziaba w kudłaty zadek: Ale, że jak...?! Że mnie...?! Ze zdumionego stuporu wyzwalał dziab kolejny: Ratunku! Mordują Buszaczka!!! Uruchomiona wstrząsem wiała, co sił w łapkach, drąc się z oburzeniem. Z bezpiecznie oddalonego od agresorki kąta zerkała ostrożnie na "nową". Charakter nie pozwalał jej odpuścić - proces zaprzyjaźniania się zawsze doprowadzała do końca. Każda zołza w końcu głupiała zalana bezmiarem Buszaczkowej miłości. Trójbarwna peruczka migała w pełnym biegu - z miejsca na miejsce, od kumoszki do kumoszki, wszędzie wtykała swój nochal, lizała świniom uszy, wkładała łepetynę pod świńskie brody, układała się niemożliwie blisko tych dzikich. Przegoniona - wracała jak bumerang, nie zniechęcało jej najbardziej nawet chamskie zachowanie niepokornych.
Bushi sygnalizowała już od kilku miesięcy, że nasz wspólny czas dobiega końca: więcej spała, potrafiła przegapić posiłek, przestała angażować się w życie stada, zwolniła tempo. Zdarzało się, że przystawała w pół kroku, jakby zapomniała, gdzie i po co idzie. Pocieszycielka strapionych. Stado nieswoje. Nie ma komu się pożalić...
Do zobaczenia, Panno Peruwianko! :candle:
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
ODPOWIEDZ

Wróć do „In Memoriam”