Strona 13 z 34

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:07
autor: ANYA
Porcello bardzo mi przykro :pocieszacz: postapilas bardzo humanitarnie a to nie jest latwa decyzja.
Pontusku na droge dla Ciebie :candle:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:07
autor: Yvon
Bardzo współczuję, Porcello. Przykro mi.
Światełko na drogę dla Pontuska :swieca:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:14
autor: Elurin
Pontus... Zbyszku... :candle:
Bercik pisze: – Ekhm... Czy my się nie znamy? – czyjś głos przerwał mi chrupanie szczególnie smacznego mlecza. Podniosłem głowę i spojrzałem prosto w parę czerwonych oczu. Oczy należały do postawnego białego kudłacza. Skąd ja go znam?
– Chyba rzeczywiście, ale... – wytrzeszczyłem nagle oczy – Zbyszek?! To ty? – To był mój dawny kolega, mieszkał kilka miesięcy w sąsiedniej klatce. Mój Człowiek mówił, że to tymczas, to znaczy, że mieszka z nami póki nie znajdzie swojego prawdziwego domu.
– Ach, już wiem! Tylko w jednym miejscu nazywali mnie Zbyszkiem! Ty jesteś Bercik!
– No tak... Ale jak to nazywali?
– Teraz jestem Pontus. Moja nowa Duża tak mnie nazwała. Mówiła, że to od jakiegoś jagnięcia z książki. I że przypominam go tylko wyglądem, ale charakterem wcale. Ech, ci ludzie, ...
– ... zawsze coś wymyślą! – zaczęliśmy się śmiać. To był nasz dawny żart.
– Słuchaj, wszystko fajnie, ale skąd się tu wziąłeś? – spytałem.
– To dłuższa historia. Jakiś czas temu gorzej się poczułem, zaczęło mnie coś boleć w środku, w brzuchu. I łapy mi puchły. Ludzie dawali mi jakieś leki, zastrzyki, moja Duża woziła mnie do Lecznicy, do tej lekarki, która i ciebie leczyła, ale niewiele mi pomagało. A parę dni temu zacząłem mieć kłopoty z oddychaniem, było mi ciągle duszno. I dziś Duża znów zabrała mnie do lekarki, a ona coś mówiła, że może pomóc mi tylko w jeden sposób i dała mi jakiś zastrzyk. Zasnąłem i obudziłem się na tej łące. Chyba wreszcie mi pomogła, bo już nic mnie nie boli i nie jest mi duszno, ale nie ma Dużej.
– Wiesz, Zbysz... Pontus, z Dużą będzie problem...
– Pontus! To ty?! Naprawdę? – przerwał mi nagle nieduży beżowo-czarny rozetkowy samiec.
– Jantar! Skąd ty tutaj? – Pontus aż bryknął z radości.
– No my tu mieszkamy! Z Gryzmołem i innymi! – Jantar wręcz tańczył dookoła kolegi. – O właśnie, Gryzmoł! Chodź tutaj!
Z grupki świnek, które zdążyły się zebrać obok nas wyszedł dostojnie spory rozetkowy samiec.
– O, Pontus! Jak tam u Dużej?
– Chyba dobrze, ale jak obaj wyjechaliście, to była bardzo smutna. Dlaczego ją zostawiliście? Musimy wrócić!
– Pontus! – ktoś nagle ryknął – Gdzie się podziewałeś? Ile miałam czekać?! – długowłosa biało-beżowa samiczka wyskoczyła nagle z trawy i wylądowała nos w nos z naszym nowym kolegą – Wiesz, ile tu siedziałam sama?!
– Tola!!! – wrzasnął radośnie Pontus – Nareszcie! – para zaczęła kręcić się wokół siebie, pokwikując ze szczęścia – Świetnie, że wszyscy jesteście! Możemy razem wrócić do Dużej! I do Loczka, mojego nowego kolegi!
– Wiesz... To nie takie proste... – Tola stanęła w miejscu, a Gryzmoł i Jantar popatrzyli na Pontusa smutnym wzrokiem.
– Ale jak to... – biały samczyk ewidentnie nic nie rozumiał.
– Dobra, wyjaśnię ci – wtrąciłem się – Jesteśmy w specjalnym miejscu, z którego nie możemy wrócić TAM, do Ludzi. Oni mówią, że umarliśmy.
– Umarliśmy? Duża tak mówiła o Gryzmole, Toli i Jantarze...
– Tak. My wszyscy umarliśmy i czekamy TUTAJ.
– Gdzie? I na co?
– TUTAJ. To miejsce nie ma nazwy, więc wszyscy tak na nie mówią. A czekamy na naszych Ludzi.
– To oni po nas przyjdą? Byli u was?
– To nie do końca tak. U nas akurat nie, ale tu są inne stada, wiemy, że do świnek stamtąd przychodzili. I zabierali je ze sobą. A razem z nimi te świnki, które zaprzyjaźniły się z ich świnkami, a nie miały swoich Ludzi albo oni ich nie kochali. Na przykład te, które poumierały w tych... laboratoriach. Albo w śmietnikach.
– Jak to, to są świnki, które nie mają swoich Ludzi?!
– Ano są. Nie masz pojęcia, ile. Ale nie martw się, tu wszystkie są szczęśliwe.
– Nie. Ja nie jestem. Chcę do Dużej.
– Nie możesz wrócić, musisz poczekać, aż sama przyjdzie. Ale jest sposób...
– Jaki?!
– Ludzie mówią na to telepatia. Możesz wysyłać jej wiadomości prosto do głowy. Ja tak robię z moim Człowiekiem. Zaraz wyślę mu wiadomość, żeby opisał, o czym mówiliśmy...

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:20
autor: Miłasia
Pięknie to napisałeś Elurin, a Ja znowu ryczę :cry:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:26
autor: porcella
Elurin, tak się nie robi, myślałam, że już mam odpłakane... :cry: dziękuję...

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:27
autor: DanBea
Porcello, bardzo mi przykro :(
Elurin tak pięknie napisał, aż mi łzy same poleciały :cry:

Dla Pontusia :swieca: :sadness:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:29
autor: Elurin
Chciałem go uczcić, a to najlepszy sposób, jaki znam...
Cieszę się, że zdążyłem się pożegnać. To było dla mnie ważne.

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:33
autor: koni
:cry:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:35
autor: bziki2
Piękny Pontus pobiegł do ukochanej za TM :swieca: Porcello :pocieszacz:

Re: Tola, Jantar, Pontus - za TM

: 13 maja 2015, 18:45
autor: dortezka
Strasznie mi przykro :pocieszacz:
Od dziś znów ze swoimi starymi przyjaciółmi.. Pontustku :candle: