Puchate Siły znowu we dwoje

Świnki, które znalazły swoje domy

Moderator: silje

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15286
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Puchate Siły znowu we dwoje

Post autor: sosnowa »

JObrazek
23 października 2013 roku rodzina nasza została wzięta w jasyr i przekształcona w niewolników przez malutką, ale charyzmatyczną świnię, Grawitację[*].


Obecny stan stada przedstawia się następująco:

dwa prosięta





Otonia
ur. ok 24 sierpnia 2017 w chlewie/psuedohodowli, u nas od 24 września 2017


Obrazek

Malutka (na zawsze, gdyż przestała rosnąć będąc wielkości góra półrocznej, drobnej świnki), jesienna rozetka, która nie ma gałek ocznych, ale ma kochającą rodzinę. Mimo ogromnych wad genetycznych (bezocze, niskorosłość, dziwne umiejscowienie niektórych organów, jakieś zaburzenia neurologiczne) jest, mam nadzieję, niezniszczalna, przeżyła 3 mężów i 3 współżony, w tym młodszą od siebie rasową.
Uratowana została 13 września 2017 z ohydnego pseudo przez Mańkę z forum SPŚM, przeleczona i przekazana nam. Przywieziona z honorami przez Tatę Majki. Mimo braku oczu Otonia radzi sobie wspaniale, pod warunkiem, że jest w stadzie, jest przylepą na rękach, gdzie rozczulająco węszy i wyciąga stopiszcza.
Początkowo w klatce nie dawała sobie w kaszę dmuchać, parę razy przydzwoniła Sołtysowi (czyli Wiedźminowi Geraltowi [*]), któremu lubiła zabierać żarcie z paszczy w słusznym mniemaniu, że skoro on to konsumuje, to z pewnością warto, poza tym, po co węszyć i szukać, jak wiadomo, gdzie jedzenie jest na pewno. Upodobała sobie też spanie na tunelu, w którym siedziała Apisia [*], co w sumie było niegłupie zważywszy na trzmiele gabaryty i cudowną miękkość, przy której polar to pikuś. Uwielbiała siedzieć z Kresydą [*] w jednym kapciochu, niemniej kiedy trwoga, to najlepiej było schować się za Wiedźmina. Długo była w stanie w czasie popkornowania obrócić się w powietrzu o 180 stopni. Noc nie robi jej różnicy, wtedy tym bardziej się sroży mając wówczas przewagę nad widzącymi świnillami. Odkąd uzyskała łatwy dostęp do apartamentów na piętrze stała się niebywałym półkownikiem :D . Do perfekcji doprowadziła także techniki wskakiwania i zeskakiwania z hamaka bez użycia wzroku.
Umiejętności te bardzo przydały jej się po śmierci Kresydy. Początkowo pojawienie się Dioptrii[*], która była od niej o przynajmniej 4 miesiące młodsza, ale od początku była znacznie większa, spowodowało intensyfikację jej świeżo ujawnionych aspiracji zostania Wszechwładną Świata Cesarzową, by jej całe stado służyło i dla niej na posyłki było. W efekcie, dla człowieków, a zwłaszcza dla Burakury, która na własną prośbę stacjonuje w tym samym pomieszczeniu co kawiorowa klatka, wyspanie się było przez jakiś czas pożądanym lecz mało realnym szczytem luksusu.
Niestety po operacji enukleacji (zawiązki gałek ocznych jakieś tam były i ropiały) i spadku formy, wiosną 2018 wycofała się na z góry upatrzone pozycje i przez 2,5 roku okupowała w klatce luksusową antresolę z rzadka i z mieszanymi uczuciami goszcząc tam małżonka (i pierwszego i drugiego)i upierdliwą najmłodszą współżonę. Apisia dostojnie się do skakania po antresolach nie ... zwyżała. Na wybiegu Otonia nigdy nie mogła usiedzieć, doprowadzając swymi biegami długodystansowymi resztę stada do kompleksów i szału. Jej sytuacja zauważalnie poprawiła się po pojawieniu się Walczaka[*], który początkowo zamieszkiwał z nią na antresoli nie mogąc nerwowo wytrzymać ciśnienia kobiecości na parterze klatki. Otonia bardzo się z nim zaprzyjaźniła, w dodatku po sterylizacji Dioptrii jej coraz częstsze i coraz dłuższe wizyty przestały mieć znamiona najazdu Hunów zmieniając się w miłe odwiedziny z pogaduszkami i wspólnym jedzeniem z michy.
Latem 2019 wykryto u niej guz na macicy, który na szczęście okazał się tylko zmianą hormonalną, Po sterylizacji, ku naszemu osłupieniu, urosła, utyła i okryła się fenomenalnym puchem. Była przez jakiś czas chyba optycznie większa od Apisi.
Gehenna stada, rozpoczęta nagłym zgonem Walczaka w grudniu 2020 roku, początkowo miała bardzo korzystny wpływ na sytuację Otonii. Trzeci małżonek, Junior[*] okazał się wybitnym przywódcą i psychologiem, w mig poradził sobie z problemami niewidomej żony i z honorami sprowadził ją na dół klatki i uczynił swoja Pierwszą i Ulubiona Małżonką. Niestety rozpoczęła się czarna seria chorób i zgonów. Umarła w lutym Apisia, a Dioptria zaczęła chorować ciężko i przewlekle. Otonia bardzo ją pokochała, okazała się bardzo dobrą Pierwszą Żoną Juniora, nic a nic nie gnębiła Dioptrii, wręcz przeciwnie. Idylla trwała zaledwie pół roku. Przyszedł mroczny dzień 14 lipca 2021. Chory z nagła od 4 dni Junior umarł, w jego agonii uczestniczyły obie żony tuląc go z obu stron. 3 godziny później, w potwornym upale, Dioptria dostała jakiegoś ataku i także umarła. Otonia, niemal w katatonii, została sama.
Nadal w szoku, prawie nie jedząc sama, nagle zupełnie zdezorientowana, niewidoma, zrozpaczona, pojechała z Dużymi na wakacje, gdzie jej los odmienił się, mam nadzieję, że już na stałe. Po dość nieobiecującym łączeniu, udało się stworzyć nowe stado, a raczej stadko. Nowym towarzyszem odrodzonej psychicznie Otonii został miesięczny samczyk, Tormund. Niech im się dobrze razem żyje. I długo.

Tormund Radiogalaktyk, vel Mundeczek, vel Blondyn

Obrazek

Ur. 22 czerwca 2021, u nas od 22 lipca 2021

Samczyk z zarejestrowanej hodowli. Zamieszkał z nami w trybie awaryjnym, jako niezbędny element akcji ratowania zdrowia psychicznego, a może i życia, osieroconej nagle Otonii. Na razie małolat, ale już wykazujący zarówno duży urok osobisty, jak i dzielność i zdolność przetrwania. Te cechy umożliwiły mu dogadanie się z dziwaczną niewidomą babą, z którą połączył go złośliwy los. Po dwóch dniach nieudanego łączenia przeszedł na tryb radiogalaktyczny i zaczął nieustanną emisją dźwięków sygnalizować pozycję i brak złych zamiarów, co uspokoiło Otonię i pozwoliło im się zapoznać w mniej nerwowej atmosferze. Radiogalaktyczne skłonności wykazuje nadal, mało jest taka gadatliwych świń. Niewykluczone, że ma też zdolności poetyckie i po prostu niewidomą psychopatkę uwiódł werbalnie.
Imię Tormund zawdzięcza fizycznemu i chyba też psychicznemu podobieństwu do tej postaci z serialu na pewno, a może nawet z cyklu powieści R.R.Martina.
Z czasem Mundek urósł i okrył się długim blond włosem (like a bantha, yes!), odkrywszy swą seksualność stał się też dość namolny, acz bez przesady, gdyż nadal dowodzi Otonia, mimo, że jest już od niego o połowę krótsza. Tworzą niebywale przykładne i kochające stadło, jest im jak w dwuświńskim niebie.



Honorowy członek Ordy Diamentowej, Czyli Tych, Którzy Znali Grawitację i Turbulencję, czyli
jeden pies, ale jaki!


Sunia Łata Paluszanka
ur. pewnie w roku 2013. U nas od 30. 01. 2015

Obrazek

Psa mamy takiego, jakbyśmy mieli sforę. Szalona, kochana, wrażliwa. Uznawała królowanie Grawitacji[*], bardzo lubiła Turbulencję [*] najbardziej skumplowana z Euzebiuszem [*]. Do innych świń podchodzi z bardzo życzliwym respektem. Przeżywa okropnie wszelkie ich zabiegi higieniczne lub lecznicze, w tym zwłaszcza obcinanie pazurków i zastrzyki.




Trzy człowieki, czyli jasyr

Szef Stada, jego żona sosnowa i ich córka Burakura, autorka większości imion zwierzęcych oraz własnego nicka



Na zawsze pozostaną w naszej pamięci i naszych sercach:



Turbulencja[*] SPŚM[/size][/b]
zapewne ur. 12.04.2011, u nas od 3.01. 2014-23.03.2015

Obrazek

Pierwsza, którą straciliśmy. Nasza ukochana. Rasowa US Teddy, ogromna, nawet jak na samca, wcale nie mniejsza chyba od Geralta. Przenajmilsza, proludzka, Niezapomniana, wyłam pisząc te słowa, nadal boli. Grawisia bardzo ją kochała, myślę, że z wzajemnością, choć Turbula wolała ludzi. Obie gryzły. Gdyby mogły wrócić, mogłyby mi odgryźć rękę. Albo nogę. Tylko kto by się wtedy nimi opiekował.


Kólowa Grawitacja Niezastąpiona [*] zoolog[/b][/color][/size]
ur. ca. 24. 08 2013 u nas 23.10.2013-2.03.2017

Obrazek

Obrazek

Nasza pierwsza świnka, nawet nie próbuję napisać jak ważna i jak szczególna. Królowa naszych serc i domu. Nadal zbyt boli by powiedzieć coś więcej. Osierociła nas i zrobiło się ciemno.




Euzebiusz [*] SPŚM[/color][/size]
ur. 12.04.2011. U nas od 28.05.2015 do 7.08.2015

Obrazek

Rasowy US Teddy. Wspaniały, kochany, ach jak bardzo kochany chłopak. Niesamowicie inteligentny, kontaktowy, proludzki. Mimo choroby niesłychanie energiczny i stanowczy. Pierwszy zwierzak, do którego powiedziałam "synku". Stracił kolegę z klatki, potem był sam. Bardzo przywiązany do niego właściciel musiał go oddać do adopcji, też pewnie o nim myśli teraz. Bardzo się kochali z Grawitacją[*], niestety tylko przez kraty, Całowali się przez pręty i siedzieli blisko siebie. Mieli być razem, ale choroba go zabrała.

Murgatroida [*] SPŚM, czyli Trusia, albo Murga[/b][/size]
ur ca. 22.11. 2014. U nas od 27.03.2015- 12. 07. 2017

Obrazek

Jak widać bardzo w typie US Teddy, kolor beżowy, idealnie niemal zgodna z Polską Normą (jakby to było ważne), ale zakupiona przez byłych właścicieli w pseudo. Była onlinkiem, czyli adoptowana na zasadzie online. Opiekunem wątku była odeta.
Przecudownie proludzka świnka, mogła godzinami się wylegiwać na rękach. Jeśli chodzi o stado, to czuła się w nim dobrze w czasach królowania Grawitacji[*], którą kochała. Bardzo się dobrze dogadywały, choć bez poufałości. Grawitacja zapewniała jej, bez względu na liczebność i skład stada, status eksterytorialny, była taką niby Szwajcarią. Nie dominować, nie molestować, szanować, nikomu nie zagraża. Niestety Królowa Apis takiego stanu rzeczy zapewnić nie umiała/nie mogła/nie chciała. A Kresyda, choć szwajcar, absolutnie na coś takiego się nie godziła. Murga, początkowo bardzo spokojna, stanowcza i wyluzowana, przez ostatni rok życia była nerwowa, reagowała histerycznie na inne świnki, choć świńskiego towarzystwa potrzebowała. Okazało się, że była chora na MBD. Bez Grawisi nie umiała sobie poradzić, przeżyła ją tylko o 4 miesiące, przyplątał się też nowotwór. Bardzo ciężko bez niej.

Kresyda[*] [/color][/size]
ur. 9.08.2016. U nas od 17.12. 2016 do 4. 02. 2018

Obrazek

Rasowa CH Teddy, niehodowlana, oddana nam na zasadzie adopcji. Córka Fanki z Szalonego Chlewika i Otika o jakiejś egzotycznej proweniencji. Urodziła się bez funkcji życiowych, z okropnym skrzywieniem kręgosłupa (które minęło), jej siostrzyczka nie przeżyła. Jej mama miała zatrucie ciążowe. Świr. Urwis. Niewyżyta. Mistrzyni popcornu. Kochany stwór puchaty nieziemsko. Niesamowicie proświńska, ale lubiła sobie posiedzieć u ludzi na rękach. Przytulała się wówczas całym ciałem wspominając czasy, kiedy karmiono ją pipetą w niemowlęctwie. Nie można było jej nie kochać, choć gnębiła Murgę [*]. Murga też ją zresztą lubiła. Kresyda Murgę uwielbiała miłością gorącą, zaborczą i toksyczną. Geralta też miłowała, ale on nie zwracał uwagi na jej namolne awanse, pod warunkiem, że nie zabiera mu cykorii, oczywiście. Apisię Krecha na ogół szanowała, ale jak miała ruję, to się nie krępowała. Wobec Grawitacji czuła respekt ogromny oraz uwielbienie. Najserdeczniej ze wszystkich świń odnosiła się do Otonki, nie tylko dlatego, że miała w ogóle dobre serce, ale także ponieważ czuła w niej bratnią duszę, z którą miała nadzieję jeszcze poszaleć, jak to wapno będzie leżało i trawiło. Niestety, mimo młodego wieku, miała cysty i krwiomacicze, co po części wyjaśnia jej napalenie i wariactwo. To się drastycznie zmieniło po zabiegu, który odbył się 6 listopada 2017. Wcześniej walczyła z przewlekłym zapaleniem płuc jako następstwem po zapaleniu oskrzeli wywołanym załamaniem po śmierci ukochanej ofiary czyli Murgi. Niestety zapalenie stało się chorobą przewlekłą i nawracającą i doprowadziło do poważnego uszkodzenia serca. Za każdym większym smogiem się dusiła, pędziłam wówczas do weta i tam ja ratowano tlenem i sterydami. Raz nie dojechałam na czas, nie pomogła już reanimacja.
Nasza najmilsza puchata gąsienica pobiegła za Murgą 4 lutego 2018. Nadal jesteśmy tym ogłuszeni. Miała zaledwie półtora roku.





zdecydownie i niepowtarzalnie chan

Wiedźmin Geralt[*], [/size]zwany czasem Sołtysem a częściej Bobrem a ostatnio Dżyngis Bobrem - kastrat oczywiście[/color]
ur. 4.11. 2014 u nas od 3.09.2015 do 29.10.2018 [/b]

Obrazek
Obrazek

Olbrzymi, rasowy US Teddy. Jedyny z naszych prosiaków kupiony z hodowli (po nagłym zgonie poprzedniego samca, Euzebiusza [*]), wybrany również z powodu nieprzeciętnej urody. Nieprzepisowo jedwabisty włos znacząco podnosił i tak ogromne walory tego pana. Cudowny, zrównoważony misiak, oaza spokoju, choć pies na baby mimo kastracji. Niemniej, mimo wysiłków, nie udało mu się chyba nigdy skonsumować związku z Murgatroidą [*]. Zawsze mu było dobrze w roli Księcia Małżonka, ale sytuacja zmusiła go do podjęcia bardziej odpowiedzialnych obowiązków (chyba) chana. Bardzo proświński, ale w przypadku kontaktów z samcami okropnie bojowy. Zasadniczo proludzki, dłużej na kolanach wytrzymywał u Dużej, gadając trutu, tru tu, tu tu! U Dużegopoczątkowo nie posiedział długo z powodu swoich ambicji zostania morderczym golibrodą (stąd przydomek Świni Todd).Potem bardzo się z Szefem Szefów skumplował, nawet oddawał mu cześć całując po rękach. Po tym, jak nagle umarła Grawisia dostał niemal śmiertelnego wzdęcia, ale się pocieszył u boku pięknej Apis. Bardzo pobłażliwie i z czułością oraz filozoficznym spokojem znosił próby dominacji przez o połowę mniejszą Kresydę [*], z która utworzył frakcję Ciemnostworków w obliczu ogólnego zarudzenia stada. Pozował na surowego przywódcę przed niewidomą Otonią turkocząc z obowiązku, ale chętnie sobie przy niej siedział. Jej jednej skłonny był też oddać cykorię, co jest prawdziwym ewenementem, bo generalnie żona żoną, a cykoria cykorią. Bardzo entuzjastycznie odniósł się do nowej żony, Dioptrii vel Myszy [*]. Nie przeszkadzały mu jej czasem nieco zbyt natarczywe awanse, nie pozostawał jej zresztą dłużny. Grunt to trzy żony. Przynajmniej. W sumie, biorąc pod uwagę jego nie w pełni znaną, ale erotyczną na pewno przeszłość w hodowli (wiem na pewno, że spłodził tam syna o imieniu Gilbert), miał przynajmniej tyle żon, co Henryk VIII .
Żadna świnia dotąd nie była tak ze mną zżyta, nawet Grawitacja[*]. No, może Dioptria[*] pod koniec życia. Inne wolą/wolały Dużego i/lub Małą Dużą.
Geralt umarł na raka opłucnej po trzytygodniowej chorobie, 29 października 2018 roku.
Patrząc w przeszłość stwierdzam po raz kolejny, że takiego wspaniałego faceta ze świecą szukać, był rewelacyjnym mężem i moim ukochanym świniem. Ciemno jest od dawna, teraz jest jeszcze bardzo zimno bez niego. Jeszcze go nie opłakałam, bo nie jestem w stanie w zmierzyć się z tą potwornością, jaką była jego śmierć.


Walczak Waldemar, vel Jarl Waldemar Krzywousty SPŚM [*] [/color][/size]
ur. zapewne około maja 2016 u nas od 12 lidstopada 2018 do 8 grudnia 2020

Obrazek

Wyciągnięty z fatalnej sytuacji i warunków, a jeszcze gorszych perspektyw, teoretycznie nasz tymczas, wiedzieliśmy, że zostanie jeszcze przed odebraniem. No i został. Był bardzo chory, ale się wylizał, została mu wisząca warga i krzywogębność wynikająca z porażenia nerwu twarzowego. Na zdjęciu jeszcze w oczekiwaniu na kastrację i wesele, które nastąpiły niedługo potem. Początkowo, z racji bardzo starokawalerskich nawyków i kompletnego braku doświadczenia w kontaktach z przedstawicielami i przedstawicielkami swego gatunku, było mu ciężko radzić sobie w stadzie tak wybujałych temperamentów, zachowywał się nie przymierzając, jak jedynak na pierwszej wycieczce szkolnej. Dzięki temu zamieszkiwał uporczywie na antresoli, co świetnie wpłynęło na sytuację życiową Otonii. Dość szybko jednak pogodził się z losem, który sobie w gruncie rzeczy chyba bardzo chwalił. W sumie nawet towarzystwo trzech żon jest jednak lepsze od towarzystwa zgłodniałego gada....
Super kontaktowy gość, choć uparciuch z niego konkursowy i byłokropnie trudnym pacjentem, ale poza tym urok osobisty klasy gwiazdorskiej oraz ciekawy sposób mówienia z racji wargi (rychtyk jak synogralica, hu! hu, huhu HUUUU!).
Bardzo wszystkim pomógł stanąć, choćby w przybliżeniu, na nogi po nagłej stracie Geralta, choć nie przejął po nim uwielbienia dla Dużej, czyli mnie. Uwielbiał absolutnie i wręcz bałwochwalczo Dużego, w czym starał się wyprzedzić wszystkie baby na pokładzie (ale i tak mu się nie udało :lol: ).

Walduś, a raczej Jarl Waldemar, umarł nagle 8 grudnia 2020. Położył się wygodnie i już nie wstał. Po śmierci wyglądał równie pięknie i zdrowo jak za życia. Godny następca Chana Geralta. Zapomnieć o nim się nie da i pewnie nigdy nie przestanie być żal, że sobie tak poszedł.



królowa
Apisia, czyli Apis Trzmielina SPŚM [*] [/size][/color]
ur. zapewne zimą 2015, ca. 17 lutego. U nas od 17 03. 2017.[/b]


Obrazek

Kochany, mądry, jedwabny żarłok. Niewyobrażalnie terapeutyczna, kojąca i atłasowa dama. Straciła w grudniu 2016 siostrę, z którą mieszkała, potem została oddana w lutym 2017 do adopcii. DT była Natalinka. Do nas trafiła po śmierci Królowej Grawitacji i objęła dowodzenie załamanego i skołowanego stada. Po jej koronacji nastał spokój przerywany wrzaskami Murgi [*] i turkotem Kresydy [*]. Po nagłej i niespodziewanej śmierci Murgatroidy [*], skaputniała nieco i podzieliła się władzą ze zdumionym tym faktem Wiedźminem [*]. Miała masę cierpliwości do Kresydy [*], a umiarkowanie do Otonii, którą czasem odganiała, ale powoli pogodziła się z tym, że albo uzna obecność małego świra na swoim tunelu za swoisty rodzaj spa, albo będzie musiała ciągle protestować i nigdy sobie nie poleży. Bardzo spokojna i zrównoważona świnka, niezwykle sprytna i bystra, daje się tresować, stawała słupka gdy prosiła o jedzenie. Dla cykorii zrobiłaby wszystko i zawsze zauważyła, że Duża coś szykuje do jedzenia, na widok Dużego waliła w kraty przekonana, słusznie, że zaraz coś dobrego dostanie. Niesamowicie była zaprzyjaźniona z Dioptrią[*], zaakceptowała też, po pewnym namyśle, drugiego męża, Waldemara Walczaka[*], który nastał po nagłej śmierci Wiedźmina. Imię zawdzięcza temu, że wyglądała jak zatroskany i gruby trzmiel. Zatroskanie było wynikiem "efektu białych brwi" od rozetki na czubku głowy. Niestety była chora na niedoczynność tarczycy, co wiele tłumaczy, w tym grubość trzmiela. Ale nigdy nie straciłam nadziei, że kiedyś zacznie w wyniku leczenia przypominać szczupłego trzmiela. Zatroskanego. Nadzieje te nie okazały się płonne, po sterylizacji w lutym 2020 Apisia odzyskała piękna sylwetkę i formę. Pod koniec lipca 2020 pobiła rekord Grawisi[*] i stała się najdłużej (wówczas) u nas stacjonującą Puchatą Siłą. Rekord ten odebrala jej potem Otonia.
Ukochana nasza Apisia umarła 13 lutego 2021. Cichcem przyplątał się rak tarczycy, po nagłej śmierci Waldemara i chorobie Dioptrii, w obliczu nowych porządków w stadzie i detronizacji przez Juniora dostała też zapalenia płuc, plagi zimy 2020/2021. Musiałam podjąć decyzję o skróceniu jej cierpień, po 8 godzinach walki w Medicavecie, gdy wszystko wskazywało na to, że stan był beznadziejny. Umierając miała nadzieję, że wzięłam ją na ręce, by dać jej coś dobrego. Kochałam ją całym sercem. Była z nami 3 lata i 11 miesięcy. Boli.

Król Henry Katon Jones jr. czyli Junior vel Bąku [*][/size][/color]
ur. zapewne w 2018 lub na początku 2019 roku, u nas od 18 grudnia 2020 do 14 lipca 2021

Obrazek

Wyjątkowy i bardzo kochany młodzieniec, który dołączył do nas jako wdowiec w dramatycznych okolicznościach, po nagłej śmierci Waldemara. Okazał się być niewyobrażalnie sprawnym przywódcą, sprowadził na dół i całkowicie zintegrował ze stadem Otonię, którą po śmierci Apisi podniósł do godności pierwszej małżonki. Podbił też serce Dioptrii [*], która przy okazji pokochała się też z Otonią. Za jego panowania w stadzie panował anielski spokój i harmonia. Wyjątkowo dobrze dogadał się też ze wszystkimi człowiekami, w tym zwłaszcza z Burakurą, której asystował w czasie pandemicznego nauczania zdalnego. Przygnębiona śmiercią Apy i chorobą Dioptrii, choć bardzo zżyta z nim i poświęcając mu dużo czasu, nie robiłam wystarczająco dużo zdjęć Juniora i nie pisałam o nim wystarczająco dużo na forum. Myślałam, że mam bardzo dużo czasu, że pewnie będzie u nas bardzo długo. Był młody, zdrowy jak koń, gładkowłosy. Miał żyć i żyć. Tymczasem w tym obłym i jedwabistym ciałku, tak ochoczo pomykającym po półkach, rozwijały się podstępnie różne stany zapalne nie dając żadnych sygnałów. Kiedy dały, było za późno. Junior umarł w domu, w okropnym upale, ale przy nas i w stadzie. Trzy godziny później podążyła za nim Dioptria [*]. Zostawili samą niewidomą Otonię. Ten dzień był przerażający ponad możliwości opisu.

Dioptria z Szalonego Chlewika, vel Chmura lub Biała Mysza [*] [/size][/b][/color]
ur. 9. 11. 2017, u nas od 24 lutego 2018 do 14 lipca 2021

Obrazek

Bardzo rasowa CH Teddy. Dostaliśmy ją na pocieszenie po śmierci Kresydy, aby kultywować tradycję Szalonego Miśka na pokładzie. Hodowczyni, przegrawszy walkę z samą sobą, postanowiła poprzestać na ok 45 świnkach i chciała umieścić Dioptrię w zaprzyjaźnionym i już wprawionym domu. Dziękujemy i postaramy się nie zawieźć pokładanych w nas nadziei. Dioptria jest spokrewniona z Kresydą[*], jej dziadek ze strony matki, słynny Otik [*]którego bardzo przypomina, był ojcem Kreski. Tata Dioptrii, Wokul[*], wywodził się zaś z hodowli Obuchowo. Wysoki ród widać po niej bardzo, gdyż była to arystokratka w każdym calu. Co nie przeszkadzało jej za młodu szaleć z Otonią, początkowo było nieco rewolucyjnie, nawet obawialiśmy się terroru i widma gilotyny, ale szybko zaczęliśmy się zbliżać wielkimi krokami do Kongresu Wiedeńskiego (mimo regularnych Wiosen Ludu, w czasie każdej Otońskiej Rui). Jej gabaryt i siła charakteru niestety przemogły, Kongres Wiedeński nastąpił i mielismy zaskorupiały konserwatywny reakcjonizm z rodziną królewską na parterze wielkiej klatki oraz z proletariatem szalejącym na antresoli.W stado Dioptria weszła jakby była od zawsze, była w wyjątkowo bliskim związku z Geraltem [*] i Apisią[*], po śmierci Chana i w okresie żałoby stały się nierozłączne. Niestety w efekcie wstrząsu (Geralt zmarł na raka po bardzo krótkiej chorobie, do ostatka udawał że nic mu nie jest) hormony Dioptrii kompletnie oszalały, pojawiły się bardzo aktywne cysty. Trzeba było szybko zdecydować się na sterylizację, która wpłynęła zbawiennie na układy w stadzie. Dioptria nie tracąc ani godności, ani animuszu, zmieniła się jednak bardzo na korzyść i przestała gnębić Otonię. Początkowo za to gnębiła nieco nowego męża, Walczaka[*], ale potemwszystko było idealnie. Jaśnie pani nam pozwalała się łaskawie adorować, raczyła obdarzać niejakimi względami Szefa Szefów, oddając mu co szefoskie. Była cudowna.
Moja kochana Dioptria po wielomiesięcznej chorobie, podczas której jeszcze bardziej się zżyłyśmy, umarła mi nagle na rękach 14 lipca 2021, niecałe 3 godziny po zgonie Juniora. Tego już nie zniosła. A jak my mamy to znieść?


pewna liczba świerszczy śródziemnomorskich[*], wśród nich dorosła samica Madzia i maluch Mróweczka [/b]




Chronologicznie, było tak:


Grawitacja (niby peruwianka) była z zoologa, pokazano nam ją ze słowami: "jest tu świnka, ale taka nie za bardzo, czarno-biała i rozczochrana jakaś". Z podniesionego domku wyprysnął przerażony i faktycznie rozczochrany maluch. Miałyśmy tylko kupić klatkę itd (jeszcze wtedy byliśmy totalnie zieleni, nie wiedzieliśmy, że to się inaczej załatwia). Już szukaliśmy na forum prosiaka. Burakura powiedziała "zakochałam się". Zanim ja zobaczyłam, wystarczyło, co powiedziała sprzedawczyni, wiedziałam, że bez niej nie wyjdę. Burakura też. Nigdy tego nie żałowałam. To nie wina Grawitacji, że była w sklepie. Trzeba walczyć o zmianę prawa, żeby żadne świnki nie mogły być tak sprzedawane.

Nasze życie od tego momentu zmieniło się na zawsze.

Wieczory spędzaliśmy na wybiegu, Grawisia po nas chodziła, spała Burakurze i Dużemu na głowie albo na plecach, w rękawach, pod kurtkami. Uwielbiała siedzieć na domku, albo pod schodami, które dla niej zrobiłam z grubego kartonu. była bardzo czystą świnką, załatwiała się w kąciku. Burakura ją oswajała czytając jej książki na głos. Kręciłyśmy filmy o niej pod tytułem "Prosię w krainie niespodzianek". Widzieliśmy jednak, że nie jest jej dobrze, kiedy nie możemy poświęcać jej uwagi. Pracowałam u niej w pokoju mówiąc do siebie na głos, żeby mnie słyszała, siedziała na domku i się na mnie patrzyła cały czas. Stawało się jasne, że nie możemy zostawić jej w samotności. Na forum miały urodzić się maluchy od Kasi (u margarety) i od Westy (u odety). Wstępnie rozmawiałam z oboma, jeszcze przed porodami, wpa przeprowadziła Chrumka, widziała Grawę na głowie Burakury.

No i się posypało, pojawiła się w bliskiej rodzinie poważna choroba, wyglądało to bardzo źle, w domu też chorzy. Musieliśmy odłożyć doświnanie, możliwe, że na długo, bo to już był początek grudnia i w perspektywie wyjazd z Warszawy na Święta, jak tu jechać w czasie łączenia? Jeśli oczywiście uda się pojechać, alternatywy były złowieszcze.

Tego samego dnia, kiedy napisałam do Odety i margarety o rezygnacji z adopcji, wracając smutna z pracy weszłam na chwilę, tknięta dziwnym przymusem, do w miarę pobliskiego zoologa (nie było mi znowu tak bardzo po drodze). Tam, przerażona, w klatce z szynszylami, czekała na mnie oddana z powodu alergii przyszła Turbulencja. Zabrałam ja następnego dnia i przekazałam Stowarzyszeniu ( od razu jednak, trochę , a nawet bardzo na wyrost, rezerwując)

To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, czego dowodem jest przedstawiona tu historia (zamieszanie z nickami wynika z faktu, że swój zmieniałam).

Dodam tylko, że ustaliliśmy świętowanie urodzin Turbulencji na ten właśnie wielki dzień (2 grudnia), mimo, że może być przecież kilka miesięcy starsza. ( Nie jest wykluczone, że pochodzi z hodowli Happy Cavia i urodziła się 12 kwietnia 2011)



30 stycznia 2015 do stada dołączyła suka Łata, adoptowana ze schroniska na Paluchu.



historia Łaty zaczyna się na stronie 71

Turbulencja umarła 23 marca 2015 o 1.45 po krótkiej i dramatycznej chorobie
Pusto bez Ciebie, ukochana.


27 marca do Grawisi przyjechała nowa siostrzyczka, Murgatroida, zwana Murgusią, adopciak SPŚM




o niej od strony 86

26 maja 2015 zawitał u nas nieplanowany, ale bardzo kochany Euzebiusz (Tunel Happy Cavia ur 12.04. 2011,) adopciak SPŚM, który miał zostać sułtanem/królem/księciem małżonkiem/lokajem/podnóżkiem, niepotrzebne skreślić. Nie zdążył



O Zebciuniu piszę od strony 106

W nocy z 6 na 7 sierpnia 2015 Euzebiusz umarł na raka płuc
przepraszam synku


3 września 2015 do stada dołączył Geralt, czyli Wiedzimisio (Koffi Sweeties ur 4. 11 2014), okazyjnie nabyty z zarejestrowanej w CCP hodowli ......... i został księciem małżonkiem :lol:



ta historia zaczyna się na str. 137

[/b]
Przez kilka miesięcy, czyli przez całe swoje życie, były z nami tajemnicze i fascynujące świerszcze śródziemnomorskie.

17 grudnia 2016 późnym wieczorem przybyła do nas Kresyda (Proza z Szalonego Chlewika, ur 9.08. 2016) samiczka niehodowlana, oddana na zasadzie adopcji przez wspaniałą hodowczynię ze względu na bardzo kiepski start życiowy i wynikające z tego problemy zdrowotne (opanowane), cudowny nasz świr


o niej od strony 257


Stado straciło swa Królową 2 marca 2017. Grawitacja umarła nagle na zapalenie nerek. Już nic nie będzie takie samo.




Wraz z odejściem Starej Gwardii skończył się złoty wiek.



Do Tych, Którzy Znali Grawisię dołączyła 10 marca Apis Trzmielina SPŚM.


Kochana, najmilsza Trusieńka umarła 12 lipca 2017. Okazało się, że cierpiała na metaboliczną chorobę kości, stąd jej nerwowość i nieruchawość. Bezpośrednią przyczyną zgonu był nowotwór pęcherza i zapalenie otrzewnej. Choroba kości niestety też by ją zabiła niedługo.
Ciężko bez ciebie, puchaty płatku róży.

Wraz z odejściem Murgatroidy skończył się wiek srebrny, a raczej płowy.........


13 września 2017
użytkowniczka Mańka odebrała dla nas z pseudo w Opolu pozbawioną gałek ocznych świnkodzidzę Otonię, Tata Mańki przywiózł świnkę do Warszawy 24 września. Zakładamy, na podstawie szacunkowych ustaleń weterynarzy, że miała wtedy ok 4 tygodni, dlatego ustalamy jej urodziny, tak jak kiedyś Grawitacji, na 24 września 2017.
O Otonce od strony 329

4 lutego 2018 przegrała walkę nasza najkochańsza puchata gąsienica, Kresyda. Nie zdążyłam dowieźć cię na czas futrzaku nasz

24 lutego przyjechała do nas przyrodnia siostrzenica Kresydy, Dioptria z Szalonego Chlewika
o niej od strony 409


29. 10. 2018 Geralt umarł na raka opłucnej po trzytygodniowej chorobie, . Jak ja teraz dam sobie radę bez Ciebie, synek?

12 listopada 2018 odebrałam samca w ciężkim stanie, który teoretycznie miał być naszym tymczasem. Walczak Waldemar oczywiście został.

o Waldusiu od str, 468
Waldemar umarł nagle 8 grudnia 2020. Coś ty zrobił, kochany, co teraz będzie?

18 grudnia 2020 los dał nam Juniora, a raczej Henry'ego Katona Jonesa jr. vel Bąka, chłop owdowiał, a jego opiekunka już nie była w stanie odtworzyć stada po śmierci dwóch samic. Heniek trafił do MV, miała go nam przetrzymać porcella, ale Duży uznał, że właściwie to niech przechodzi kwarantannę w domu stałym. W Wigilię odbyło się łączenie i państwo Jones zamieszkali w posagowej klatce pięknych wdów.
o Juniorze od str. 573


13 lutego 2021 umarła Apisia. Była już w bardzo złej formie z powodu niewydolności nerek i raka tarczycy, pokonało ją zapalenie płuc, bezpośrednią przyczyną zgonu była eutanazja. Nie mogę tego wytrzymać.

14 lipca 2021 w domu umarł Junior, to był piąty dzień choroby, nie wykazywał wcześniej żadnych symptomów. Dziękuję , że byłeś z nami, kochany, czemu tak krótko?
Tego samego dnia, niespełna 3 godziny później, nagle, okropnie, umarła mi na rękach Dioptria. Tego już nie była w stanie znieść. Myszo moja ukochana, bez Ciebie już naprawdę się nie da.


Sytuacja wymagała od nas szybkiego działania, Otonia marniała w oczach. 22 lipca dołączył do niej Tormund, miesięczny rudy sheltie z zarejestrowanej hodowli.
o nim od 598



A teraz już po kolei:

Zmiana autora postu 23.01.2014 - poprzednio Porcella



Titinka,

teddy ... :-)

- wiek - ok. 2 lat
- samiczka,
- adopcyjny numerek świnki - 1245
- miejscowość, w której przebywa Warszawa, Porcella
- historia zwierzęcia: oddana do sklepu zoologicznego z powodu alergii dziecka
- przebyte choroby: brak informacji, skontrolujemy, widoczne odciski na łapkach, chyba pogryziona trochę, bo była w sklepie w klatce z szynszylami, ma strupy, które nie wyglądają na grzybicę.
- informacje dot. diety: zjada wszystko co dostanie
- stan adopcji: rezerwacja dla sosnowej
- inne: podobno rodowodowa, ale Państwo nie zostawili papierów. Przestraszona dziabie, ale podchodzi do ręki, gada pogłaskana, reaguje na imię (a w każdym razie na "titi, titi" - podobno tak się nazywała :-) i chce pieszczotek.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 13 sty 2024, 12:34 przez sosnowa, łącznie zmieniany 199 razy.
katzarzyna

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: katzarzyna »

o.. nie widziałam tej świnki do adopcji...
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23048
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: porcella »

Nie było WPA i innych formalności, więc czekamy, ale rezerwacja jest. W tej sprawie Błaszki ma pierwszeństwo.
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
katzarzyna

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: katzarzyna »

dziwne to... no ale trzymam kciuki, żeby się udało :fingerscrossed:
Awatar użytkownika
Cynthia
Moderator globalny
Posty: 12499
Rejestracja: 07 lip 2013, 16:05
Miejscowość: Kęty/Zielonka
Lokalizacja: Kęty/Zielonka
Kontakt:

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: Cynthia »

katzarzyna pisze:dziwne to... no ale trzymam kciuki, żeby się udało :fingerscrossed:
Kasiu tu nic nie jest dziwne, Pani zgłosiła świnkę do stowarzyszenia, Blaszki pomogła w jej odbiorze i chce dać śwince DS, ale nas obowiązuje kwarantanna i wystawienie świnek... Nie widzę w tym nic dziwnego. Czasami tak jest że u kogoś świnka od razu zostaje na DS...
katzarzyna

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: katzarzyna »

ok, teraz rozumiem, dzięki ;)
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15286
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: sosnowa »

Już się tłumaczę, przypadkowo zagadnięta w zoologu zobaczyłam świnię siedzącą na podłodze w klatce z szynszylami. Nie wiedziałam wtedy, w jakiej jest traumie, ale teraz niestety wiem. Nie mogłam jej po prostu zabrać do domu, ponieważ mam w tej chwili bardzo skomplikowaną sytuację rodzinną wliczając w to chore prosię (z tego powodu musiałam rezygnować z wcześniej robionych rezerwacji). Dlatego zgłosiłam sprawę do Stowarzyszenia.Czuję się emocjonalnie i moralnie związana ze zwierzakiem postawionym mi niejako na drodze który płakał mi na rękach jak go z życzliwą Panią z zoologa wyciągnęłyśmy pogryzionego z tej klatki wysypanej twardym żwirkiem, bez siana i żadnego schronienia. Jest u Porcelli, ale mam nadzieję, że będzie u nas na DS, jeżeli nasza sytuacja się poprawi i dogada się z moją. Przykro mi, że powstało z tego powodu nieporozumienie.
katzarzyna

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: katzarzyna »

Błaszki, żadnie nieporozumienie, nie była opisan historia i nie wiedziałam, skąd świnka wyskoczyła. Trzymam kciuki, żebyś mogła szybko ją zgarnąć do siebie :fingerscrossed: :buzki:
Ostatnio zmieniony 04 gru 2013, 11:03 przez katzarzyna, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15286
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: sosnowa »

Ja też :pray:
Awatar użytkownika
gren
Posty: 1416
Rejestracja: 14 wrz 2013, 19:21
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa, Targówek
Kontakt:

Re: Titinka [Warszawa] - zarezerwowana dla Błaszki

Post autor: gren »

Jaka oryginalna uroda :love:
Czy udałoby się zrobić zdjęcie całego prosiaczka? :pray:
Dawna grenouille ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Uratowane”