Oswajanie.

Czyli czym Twoja świnka zaskoczyć potrafi

Moderator: Pulpecja

Grey Fox

Re: Oswajanie.

Post autor: Grey Fox »

Witam!
Od tygodnia mam dwie nowe prośki w domu. Oczywiście zakupiłam im domek, w którym spędzają całe dnie.. nie wychodzą na jedzenie, (codziennie rano zostawiam im świeżonki, nową porcję karmy oraz siano) wszystko znika w nocy. Martwie się czy to na pewno zdrowe, cały dzień nie dostarczają sobie nawet odrobiny jedzenia...
Dzisiaj zrobiłam mały eksperyment, a mianowicie wyciągnęłam domek. I...zadziwiły mnie, od razu poleciały do jedzenia. Teraz chodzą sobie po klatce i w miły dla ucha sposób ćwierkają.
Tu nasuwa się moje pytanie: Dużą krzywdę im zrobię jeśli zabiorę świnkowe mieszkanie na stałe?
A może zabierać tylko na poranne "dostawy", a na resztę dnia wkładać?
Pozdrawiam.
edit:
Dodam, że właśnie zaczęły popcorningować! Cudny widok.
korni89

Re: Oswajanie.

Post autor: korni89 »

Zanim ja zakupiłam swoje świnki, Pani w jednym z zoologicznych powiedziała mi, że bezsensu jest dawać świnkom domki, hamaki i inne tego typu gadżety, ponieważ świnka w naturze tego nie ma, że kupa siana, w którym się schowają styknie. W sumie się z nią zgodziłam, bo... poniekąd prawda, ale swoim świnkom kupiłam, a później zrobiłam "worki" z polarków, ponieważ nie chciałam, aby było im zimno, jak i uznałam, że jednak fajnie, aby swoją norkę miały.
Możesz wrócić do tego domku po pewnym czasie, tak uważam, teraz się oswajają z nowym miejscem. Swoje prośki mam od marca, a i tak się boją, zwłaszcza Czupakabra - samiczka. Jak biorę je na ręce, to się nie wyrywają, dają się wziąć, nie panikują, jedynie uciekają przy dużym ruchu, albo jak wchodzi się do pokoju, ale Lion rzadziej.
Myślę, że po zjedzeniu rano, domek może wrócić do klatki, aby miały gdzie się spokojnie schować i wypoczywać.
Awatar użytkownika
Pandorzaste
Posty: 419
Rejestracja: 27 lip 2015, 14:54
Miejscowość: Kolbudy
Kontakt:

Re: Oswajanie.

Post autor: Pandorzaste »

To ja też mam pytanie - bo rozumiem, że świnki mogą się oswajać i pół roku, ale co w takim razie z zabiegami pielęgnacyjnymi? Jak wyczesać, skoro nie da się prośka dotknąć? Już nie wspominając o tym, że jak tu niby pazurki obciąć, skoro świnka piszczy i wyrywa się jak tylko może - wiadomo, że nie wolno jej ściskać ani nic, bo to delikatnie stworzonko. Z tym mam największy problem. Bo że się boją, że wieją na widok ręki, że przeniesienie ich z klatki na wybieg i z powrotem to męczarnia, bo trzeba je gonić i ja się stresuję a one stresują się nawet bardziej. Co z tym zrobić? Można w ogóle cokolwiek zrobić?
Martwi mnie to o tyle, że jednak po pierwsze, chciałabym je zabrać do weterynarza, żeby obejrzał dla pewności, czy obie są zdrowe (stres). Chciałabym móc im podać witaminę C, co obecnie - odkąd są obie u nas- jest absolutnie niemożliwe. Żadna pyszczka nie otworzy, obie się wyrywają jakby im się wielka krzywda działa i witamina ląduje wszędzie, tylko nie w pyszczku. Zlizywać jej już nie chcą, odkąd są obie, warzyw polanych nie tkną. Nawet pietruszki! Na kolanach kwiczą, a czasem mała nawet piszczy ze strachu. Więc ich nie kolankujemy, bo stres. Ale pazurki im rosną i rosną, drapią nas coraz mocniej przy codziennych przenosinach na wybieg i zastanawiam się, czy jest cokolwiek, co można zrobić? Jak że tu świnkę wyczesać choćby albo przetrzeć chusteczką, skoro obie się tym tak stresują :glowawmur: ?
Wszelkie rady chętnie przyjmiemy - i co gorsza, partnera boją się gorzej ode mnie, bo w domu rzadziej bywa *taka praca*. Jego ruchy wciąż wywołują u nich paniczną ucieczkę.
korni89

Re: Oswajanie.

Post autor: korni89 »

Wiesz, ja swoim, aby też obciąć paznokcie, czy wyczyścić Lionowi worek, to muszę za nimi gonić, też mi się nie chcę, też się stresują, ale co mam zrobić? Trzeba i tyle. Na szczęście nie piszczą na rękach, nie chcą po prostu być złapane, bo ręce źle się kojarzą - z podawaniem leków na grzybicę i niestety do tej pory uciekają. Nie przyjdą, aby samemu dać się pogłaskać, po prostu uciekają, w klatce jeszcze zastygną i pogłaskam, ale krótko... A mam je od marca 2015 roku..
W tym momencie pewnie same będą miały jakoś rok życia za sobą. Nie wiem, musisz robić to "na siłę", nawet jeśli świnka piszczy to tylko brzmi, jakby się działa krzywda. Za chwile pazurki zaczął się zawijać i wtedy będzie problem. Jak masz je na kolanach nie od razu zaczynaj pielęgnacyjne zabiegi, tylko posiedź chwile z nimi, pogłaszcz pod pyszczkiem, po nosku, może daj kawałek ogórka. Jak już trochę się uspokoją, "posadź" je i obcinaj pazurki. Najlepiej jakby jedna osoba trzymała, a druga obcinała, tak jest wygodniej i lepiej.
Może na wybiegu usiądź z nimi i mów do nich, ja do swoich nawet gadam, jak zimno jest na zewnątrz, że zima, a śniegu zero... Serio, niech się przyzwyczają do Ciebie, a najlepiej usiądź na wybiegu ze świeżym siankiem i podawać po źdźble, albo znów jakiś smakołyk i mów przy tym do nich.
Tak jak napisałam - ja swoje mam prawie 10 miesięcy, a i tak się boją, co prawda ja z nimi nie przebywam za dużo. W tym momencie od godziny 14 mają klatkę na podłodze przy wejściu do sypialni, zasłonięte wejście pod łóżko takim płotkiem ogrodowym i sobie hasają: raz na wybieg, raz do klatki, a ja nawet do pokoju nie wchodzę, tylko przechodzę obok klatki do kuchni, a one albo w klatce są albo na wybiegu i czasem się przestraszą, czasem nie, jak tylko w kuchni usłyszą, że coś robię, to od razu piszczą o jedzenie.
Trzeba po prostu powoli je przyzwyczajać do różnych dźwięków i zachowań. Na pewno się uda, tylko musisz poświęcić trochę czasu, świnki tak już mają. Ja wiem, że jest to denerwujące, ale z czasem i Ty się przyzwyczaisz do tego, że to takie tchórze.
Awatar użytkownika
Pandorzaste
Posty: 419
Rejestracja: 27 lip 2015, 14:54
Miejscowość: Kolbudy
Kontakt:

Re: Oswajanie.

Post autor: Pandorzaste »

Cierpliwości to mi do nich szybko nie zabraknie, ale się boję o maleństwa. Tyle się pisze o tym, że zestresowane mogą paść na zawał, że sama mam stan przedzawałowy jak pomyślę o tym, że dbanie o nie może się skończyć tragicznie O_o. Na razie siedzimy z nimi na wybiegu. Niby mają nas sporo, mamy tylko jeden pokój więc jeśli jesteśmy w domu to świnki chcąc nie chcąc czują naszą obecność, ale martwię się o nie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zachowania, nawyki, wybryki”